„Sowa, córka piekarza” jest kolejną powieścią opatrzoną w pełną cierpienia i brudu powłokę. Grzegorz, dziennikarz i niedoszły aktor, wychowany w totalitarnym i ponurym świecie komunizmu stara się żyć. Żyć w świecie gdzie panuje strach, lęk i przemoc. Osadzony w kraju gdzie żyje się w ciągłej obawie przed jutrem.
Hłasko porusza temat śmierci, miłości i życia. Pokazuje Polskę lat 50 - kraj więźniów politycznych i tajnej milicji. Wieczne ucieczki do krain zapomnienia. Ciągłych amnezji i prób odnajdywania trwałej przyjemności w piciu piwa i wódki, bo jak pisze: „alkohol jest sprawą zdrowego rozsądku, a nie zdrowego żołądka”.
Grzegorz, nieszczęśliwy i cyniczny mężczyzna w średnim wieku próbuje odnaleźć się właśnie w takim świecie. Samotnik czujący się dobrze we własnym towarzystwie. Jego powszechne kłamstwa doprowadzają go do upadku moralnego. Wyrzucony z pracy pod zarzutem spowodowania śmierci koleżanki z pracy i jej męża wyjeżdża do Wrocławia. Podróż ta staje się dla niego dalszą kontynuacją znalezienia własnego miejsca. We Wrocławiu znajduje pracę w warsztacie samochodowym. Spotyka wdowę po majorze – Weronikę, z którą ma romans. Uczucie, które między nimi zachodzi jest pełne marazmu i odrętwienia. Często po prostu piją, żeby zapomnieć, a to, co chcą zapamiętać wydaje się być takie samo. Ten burzliwy związek nadaje książce jeszcze to większego napięcia.
Powieść przepełniona jest szczerością, zdradą i walką o przetrwanie każdego kolejnego dnia. Pokazuje stosunek ludzi i ich emocjonalność. Hłasko wprowadza nas do Polski czasów komunizmu – lat lęku, strachu i obaw. Pozwala nam zrozumieć mentalność ówczesnych bohaterów. Książka niewątpliwie godna polecenia, bo jak to w niej ujął Marek Hłasko: „Dano ci życie, które jest tylko opowieścią. Ale to już twoja sprawa, jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz