środa, 31 sierpnia 2011

Śniadanie u Tiffany'ego


Ah, to urocze kobiece wnętrze. Ten urok, czar, wrażliwość. I ta nonszalancja przy czytaniu własnej korespondencji, bo jak to mówi Holly (Audrey Hepburn): "Nie czyta się takich listów z rozmazaną szminką". Film Blaka Edwardsa "Śniadnie u Tiffane'ego" to klasyk światowego kina. Ekranizacja książki Capote Trumana jest dobrym przykładem na potwierdzenie tezy, że każdy kto uważa, że nie potrzebuje miłości kłamie.
Holly Golightly obracająca się wśród "szczurów" czy "super szczurów" pokazuje jak bogactwo i wysokie standardy są dla niej ważne. Miłośniczka biżuterii Tiffaniego, trzymająca buty w lodówce i pijąca drogie drinki dziewczyna wzmaga się z życiem w obrębie Nowojorskich murów miasta. Jej życie jest pełne luksusu i elegancji. Do czasu. Gdy poznaje nowego sąsiada – pisarza Paula Varjaka (George Peppard) życie Holly zaczyna się powoli zmieniać. Zaprzyjaźniają się. Pojawia się chemia. Obaj jednak muszę zdecydować czy chcą, aby w ich życiu znalazło się miejsce na poważniejsze uczucie. Czy chcą zmieniać swój dotychczasowy byt i żywot.
Czarująca komedia romantyczna, którą śmiem polecić każdemu. Zarówno muzyka, jak i gra aktorska sprawia, że film staje się jeszcze bardziej atrakcyjniejszy. Audrey Hepburn swoją kobiecością, słodkością i subtelną urodą potrafi od samego początku filmu rozczulić człowieka. Ukazuje portret kobiety, która zagubiona i samotna odnajduje w strumieniach deszczu to, co być powinno najważniejsze. Bowiem zwycięża odtrącana przez nią miłość, zaś luksus i przepych schodzą na dalszy plan. Uważam, iż grzech jest nie obejrzeć tego filmu, więc szanowni państwo – do roboty! 




poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Toruń

Wśród średniowiecznych budowli - kamienic, kościołów i ratuszów. Gotyk na dotyk! Wizerunek anioła przewijający się przez całe miasto upominał co chwila o swojej roli strażnika. Osobiście nie poznało się Mikołaja Kopernika, ale polski astronom był na tyle gościnny, że zostawił otwarte drzwi do swojego domu. Tam udostępnił swój gabinet i sekrety dotyczące swojej rodziny. Odważył się nawet pokazać swoje recepty! Ratusz Staromiejski, Krzywa Wieża, pomnik Flisaka i Kopernika - oto Toruński Rynek Staromiejski. Kościół Jezuitów, świętego Ducha oraz świętego Jakuba również nie omieszkały naszej uwadze. Przyznam tylko, że zawiodłam się na ogrodzie zoobotanicznym, w którym główną atrakcją był tylko niedźwiadek i egzotyczne papużki. Dalej w kolejności galeria sztuki - Wozownia. Tam Andrzej Różycki wraz z swoją wystawą 'Droga do sacrum' podbił moje serce. Wszystkie jego prace zdobyły moje uznanie!
Cały Toruń napawał zapachami pierników. Miód, imbir, cynamon, goździki, kardamon i przyprawy korzenne - to jest to! O, i drodzy państwo nie zapomnijmy wspomnieć o Wiśle znad której można podziwiać piękną panoramę Torunia. Nabiera ona niezwykłego charakteru nawet w porze delikatnego zmroku. Na sam koniec stukot pociągu, kawa, dym i miły pierniczkowy czas












czwartek, 11 sierpnia 2011

Closer

Człowiek od dłuższego czasu wzmaga się z problemami egzystencjalnymi. Pragnie miłości, akceptacji, a przy tym wolności i spełnienia w każdej ze sfer swojego życia. Poszukując sensu istnienia gubi się w realiach nałożonych przez życie. Wieczne poczucie niedoskonałości i dążenie do pełnej perfekcji wprowadza go do jeszcze większej nicości i beznadziejności.
Mike Nichols w swoim filmie porusza problemy jakie zachodzą między ludźmi, gdy w grę wchodzą uczucia, kłamstwa, niespełnienia i nałogowe pożądanie ludzkiego ciała. Na przykładzie dwóch par, które połączył przypadek chce pokazać jak ludzie są rozbici emocjonalnie. 'Closer' to zwój losów czterech osób striptizerki Alice (Natalie Portman), dziennikarza Dana (Jude Law), fotografa Anny (Julia Roberts) i lekarza Larry'ego (Clive Owen), którzy szukają akceptacji i miłości. W sieci kłamstw, zdrad i rozpusty stają się czwórką bohaterów dramatu. Znajdują się w zamkniętym kole, z którego wydostanie się okaże się bardzo trudne.
Film polecę ze względu na dobrą grę aktorską. Piękne kobiety - Natalie Portman i Julii Roberts - które sprawiają, że film staje się atrakcyjniejszy. Jednakże sama fabuła nie powaliła mnie na kolana. Dużo cynizmu, hipokryzji i absurdu z dolnej półki. Przesłanie natomiast reżyser przekazał dobitnie - miłość, którą darzyli siebie bohaterowie uwieńczona była siecią kłamstw i gwałtownych emocji. Gdyby się dłużej nad tym zastanowić to czy właśnie to nie jest obraz dzisiejszych związków?