ich najnowsza płyta jest genialna
poniedziałek, 30 lipca 2012
środa, 25 lipca 2012
Stocznia Gdańska
Z uwagi na potworne zmęczenie po pracy ( ośmy dzień z rzędu?:< ) - zamieszczam tylko zdjęcia. Wspomnę tylko, że frytki były znakomite: )
kuuuuurczaczki, idę pać - d o b r a n o c !
kuuuuurczaczki, idę pać - d o b r a n o c !
sobota, 14 lipca 2012
drogi Gustavie Klimcie ..
.. z okazji twoich 150 urodzin - wszystkiego secesyjnego!!
Ten jeden z najpopularniejszych austriackich artystów w dobie symbolizmu poszukiwał własnego języka form, który umożliwiałby mu przedstawienie jego duchowych krajobrazów, zdominowanych przez jego mroczne uczucia i nadzieje sennych marzeń. Dążył do odnowy w sztuce. Chciał zainicjować coś innego, nowego. Coś n i e s p o t y k a n e g o. Na przestrzeni lat można zobaczyć jego wielki triumf. Myślę, że z ogromnym uznaniem możemy przybić mu przysłowiową piątkę. Bowiem dla sztuki zrobił niesłychanie dużo. Po dziś dzień jego prace cieszą się potężnym zainteresowaniem. Najpopularniejsze dzieła to; Pocałunek, Portret Adel Bloch-Bauer I, Nadzieja I. .... . Dominacja ornamentyki i intensywne posługiwanie się złotem - to jedne z cech charakterystycznych malarstwa Klimta.
Jego sztuka jest nasycona erotyzmem. Nie ogranicza się ona jednak tylko do przedstawiania form nagich kobiet. Prezentuje również ich błogosławiony stan, a także ich urok dojrzałego i przekwitniętego ciała. A wszystko to jest podporządkowane naturze i jej cykliczności. Ornament ma zaś podkreślać dwuwymiarowość dzieła.
Klimt głównie zajmował się malowaniem kobiecych portretów. Złoto miało za zadanie uzewnętrzniać ich wyjątkowość i nieskazitelność.
„Maluję sobie moją dziewczynę, jak mi się podoba, i koniec!”
W swoich dziełach jest kontrowersyjny przez co staje się prekursorem modernizmu. Jest jednym z czołowych przedstawicieli fin de siècle’u
W jego obrazach kolor, kształt i linia uwalniają się od realistycznej treści obrazu, tworząc symbol i abstrakcję. Dążył do stworzenia dzieła totalnego - niczym nieograniczonego, które w pełni wyrazi jego swobodę i bujność przekazu. Dzięki temu stał się inspiracją dla wielu późniejszych artystów.
„Kto chce dowiedzieć się czegoś o mnie, powinien uważnie oglądać moje obrazy.”
króciutko i zwięźle bo czas nęka - polecam obejrzeć jego prace w Wiedniu ( ja mam to w planach!! )
czwartek, 12 lipca 2012
środa, 11 lipca 2012
Dwunastu gniewnych mężczyzn
Historia dwunastu członków z ławy przysięgłych. Zbierają się by dokonać osądu na młodym człowieku. Losy Latynosa, który oskarżony został o ojcobójstwo spoczywają w ich rękach. To od nich zależy czy chłopak zostanie skazany na śmiertelne krzesło czy też nie. Tytułowi gniewni ludzie z ławy przysięgłych przez kilka godzin obradują w ciasnym i dusznym pomieszczeniu przy prostokątnym stole. Parno, ciemno i burzowo. W takich warunkach panowie muszą podjąć jednogłośnie werdykt; śmierć czy uniewinnienie. Na początku co do morderstwa nie było żadnych wątpliwości. Wszystkie dowody świadczyły o winie Latynosa. Z czasem jednak za sprawą jednego z przysięgłych wszystko zaczyna się komplikować, a dzięki czemu rozprawa już nie wydaje się być tak prosta. Następuje dużo rozmaitych obiekcji co do winnego. W pomieszczeniu panuje bardzo napięta, gęsta i upalna atmosfera. Zabieg
ten reżyser podkreślił poprzez pogodę i jej znacząco wysoką temperaturę.
Mężczyźni co rusz sięgają po chusteczki, machają dłońmi, aby poradzić
sobie z doskwierającym wciąż upałem zaserwowanych emocji. Konwencja klaustrofobicznej małej
sali, w której rozgrywa się cała akcja filmu nadaje, o dziwo, jeszcze
to większego dramatyzmu całości spotkania. Mogłoby się wydawać; monotonia. Półtorej godziny filmu, a miejsce wciąż te same. Duszna i mała sala. Jednak Sidney Lumeta w sposób perfekcyjny pokazał, że miejsce tu nie ma znaczenia. Wydawałoby się, że przy takim minimalizmie
film ugrzęźnie na mieliźnie własnego pomysłu: że będzie cholernie nudny i
wyczerpujący.
Pierwsze głosowanie dało 11 głosów na 'guilty' tylko 1 zaś na 'not guilty'. Przy takiej rozegranej sprawie mężczyźni zmuszeni są do podjęcia dyskusji. Niechętnie i bez większego wysiłku wypowiadają się na forum. Spowodowane to jest między innymi lenistwem, konformizmem i egoizmem. Wieczorem w końcu jest mecz, a dla mężczyzny jest to przecież sprawa życia i śmierci. Nie można pozwolić, aby cokolwiek innego mogło mu stanąć na drodze. A co dopiero tak błaha sprawa, jak decyzja o życiu człowieka. Jednak po długim wysiłku i emocjonującej debacie wynik zaskakująco się zmienił. Ostatecznie jednogłośnie okrzyknięto 'not guilty'.
Fabuła niezwykle prosta; parny dzień, dwunastu mężczyzn zbiera się do małej sali, aby ogłosić werdykt w sprawie oskarżonego. To w jak doskonały sposób zrobił to Sidney Lumeta jest godne głośnych i energicznych owacji na stojąco. Film - klasyk. Myślę, że każdy szanujący się obserwator kina powinien dodać ten film do swojej kolekcji.niedziela, 8 lipca 2012
La finestra di fronte
Italy, italy, italy !
Poznanie, zauroczenie, dojrzałe uczucie, a później miłość. Wszystko następuje krok po kroku. Co by nie było kroki stawiamy małe i duże. Czasami idziemy płynnie, czasami ostrożnie. Ale idziemy. To nic, że posuwamy się do przodu, albo zawracamy i idziemy do tyłu. Ważne, że dokonujemy decyzji. Samego aktu wyboru. Jak to w życiu bywa, raz idziemy prosto, a raz zbaczamy z toru i idziemy krzywo. To normalne i rzeczą ludzką jest błądzić i popełniać błędy. Jednakże wszystko to jest usprawiedliwione albo i usprawiedliwione być powinno wtedy i tylko wtedy, gdy człowiek po każdym błędzie wysnuwa odpowiednie wnioski i wyciąga z nich lekcje.
Zegar i człowiek. Historia - czasy II wojny światowej. Wspomnienia Davida (Massimo Girotti) - żyda, który ocalał. Przypadkowo spotkany przez Giovanne (Giovanna Mezzogiorno) traci pamięć. Kobieta, a zarazem główna bohaterka filmu pomaga mu w odnalezieniu jego domu. Pomoc ma tu jednak dwojaki wymiar. Staje się on towarem zwrotnym. Giovanna za swoją gościnność i wbrew pozorom dobre serce dostaje cenne wskazówki dotyczące jej życia.
Młoda kobieta, żona i matka dwójki dzieci. Zmęczona codziennością, a co się z tym wiąże - rutyną. Zawsze pod koniec męczącego dnia zapala papierosa i spogląda przez okno na swojego atrakcyjnego sąsiada. Po pewnym czasie dowiaduje się, że nie tylko ona ma skłonności do obserwacji nieznajomych. Bowiem owy mężczyzna (Raul Bova) także z ukrycia obserwuje Giovanne przez salonowe okno.
Niespełnione marzenia, brak zadowolenia z własnego życia, chęć zmian i zrealizowania niewykorzystanych możliwości. Film ten stał się opowieścią codziennych ludzkich problemów - zmęczeniem powszechnością czy lęku, który zawsze mu towarzyszy, gdy doświadcza czegoś nowego. Obok tych 'zwyczajności' sytuuje się David i jego dramatyczne życie, które pełne jest wstrząsających i szokujących opowieści. Te dwie historie; przeszłości i teraźniejszości nadają spójności i równowagi całości kompozycji.
Giovanna zainspirowana historią Davida dokonuje wyborów i dokonuje nowej hierarchizacji własnych wartości. Aby dowiedzieć się jakich, n a l e ż y przysiąść przed ekran i zobaczyć na własne oczy.
Film Ferzana Ozpetka pokazuje także barwną i płomienną naturę Włochów. Rytm życia rodzinnego, który wyznaczony został przez zwyczaje i tradycje religijne. Obraz stał się nie tylko za sprawą pięknej Włoszki - Giovanni Mezzogiorno jeszcze piękniejszy, ale również dzięki czarującym i słonecznym regionom Włoskim. Jeśli ktoś zafascynowany jest Włochami podobnie, jak ja to i film powinien zdobyć jego uznanie. Spore uznanie. : )
czwartek, 5 lipca 2012
Conversation with other women
Exactly, with one or other women?
Śluby, związki, relacje międzyludzkie to ciężki kawałek chleba do rozgryzienia. Każdy ma swój własny sposób na odbieranie rzeczywistości, każdy posiada jedną parę oczu i każdy widzi przez nie inaczej. Zazwyczaj widzi to co chce widzieć, a nie to co widzi przez nie na prawdę. Kobieta i mężczyzna. Dwa odmienne światy, które absolutnie się wykluczają. Ciężko je połączyć, a gdy już do tego dojdzie dochodzić do nich będą same nieporozumienia. Nieporozumienia rangi wyższej i błahej. Pomyłki, błędy wciąż te same - egoizm, chciwość, pyszność, niewierność. Istotą jest rzadka chęć odwracalności zaistniałych omyłek. Istotność jednakże ma ogromne znaczenie.
Mężczyzna i kobieta po latach rozłąki ponownie spotykają się na ślubny kobiercu, rzecz jasna nie na własnym, a cudzym. Ona (Helena Bohnam Carter), w roli pechowej, ostatniej siódmej druhny. On (Aarona Echkart) zaś jako przystojny brat panny młodej. Ona prawie dobijająca już czterdziestoletnia mężatka kardiologa, on ciągle pozostający w niezobowiązujących związkach mężczyzna w średnim wieku. Obaj niespodziewanie natrafiają na siebie na hucznym weselu. On podchodzi do niej i proponuje jej kieliszek szampana, a ona, trzymająca papieros w ręce odpowiada; -'dzięki, ale nie piję.' -'palisz, ale nie pijesz?'. I tak oto zaczyna się cała konwersacja, która później kończy się w pokoju hotelowym na dużym łóżku. Wieczorne wspomnienia dwójki głównych bohaterów to treść całego filmu. Momentami reżyser podzielił obraz na dwie części. Podział ten miał na celu ukazanie dwóch światów widzianych różnymi oczami. Oczami kobiety i mężczyzny. Wgląd w perspektywę tych obydwu światów był dość rozpraszający na początku oglądania filmu, ale później dało radę się do niego przyzwyczaić. Obaj ujawniają swoje młodzieńcze wspomnienia, przeszłość, która uciekła bezpowrotnie. Zauroczenie ponownie pojawia się, a napięcie ciągle rośnie. Lekki flirt przeistacza się w wulkan wypełniony gorącą, intensywnie czerwoną lawą.
Muzyka - lekka i dobrze dopasowana do całości produkcji. Na grę aktorską na pewno nie będę psioczyć, gdyż Helena Bohnam Carter jest świetną aktorką i śmiem stwierdzić, że z jej udziałem zepsuć jest jakąkolwiek rolę bardzo ciężko. Aaron Echkart, jako przystojny i uwodzicielski blondyn także pozostał w moich oczach bez zarzutów. Komedia obyczajowa reżyserii Hansa Canosa jest lekką i dobrą alternatywą na deszczowy wieczór ( tak to było w moim przypadku ). Bez szału, ale dla chwilowego odprężenia.. (wiem, jestem okrutna..:) )
I think, that with one woman, now which (who) has swindled different face for it (him)
wtorek, 3 lipca 2012
Ptasi raj
Pobudka o godzinie czwartej, aby zabawić się w profesjonalnego ornitologa zakończyła się zobaczeniem zaledwie kilku gatunków ptaszyn. Bezcenne Kormorany, akurat drugiego lipca postanowiły zrobić sobie większą imprezę ! Zobaczyć ich fruwających na niebie było bardzo łatwo. No i ptaszki, hm, jak one się zwały.. ( Olek z pewnością by wiedział ) no - samobóje, o. Nazwałam je tak dlatego, gdyż podczas swojego lotu nad morzem lubią do niego wpadać. Wygląda to komicznie ! Jakby stwierdziły - 'życie jest za ciężkie, chlup lecę zatopić smutki na dnie morza'. Wyprawa w głównej mierze została spędzona na błękitnym kocyku rozłożonym na piasku. Dobra kanapka z nutellą, ( o dziwo ) mało kawy i batonik studencki wiśniowy, który niestety nie smakował, jak wiśniowy - oszustwo ! - Dekadenckie rozważania na temat życia, wygrana w kółko i krzyżyk i nietypowe oraz surrealistyczne rysunki Olka. No i oczywiście uwaga przed państwem - finałowe spieczone nogi, a to była tylko część atrakcji 9 godzinnej wyprawy (!)
Poniżej załączam - pierwsze zdjęcia autorstwa Olka, później mojego : )
Subskrybuj:
Posty (Atom)