sobota, 17 sierpnia 2013

Panie Mrożku

szkoda, że opuścił Pan nasze szeregi. 
Sławomir Mrożek (1930 - 2013) - niezwykle ciekawy, inteligentny i spektakularny człowiek. Jeden z najbardziej znanych i cenionych polskich dramaturgów XX wieku.

Najsłynniejsze dzieła Sławomira Mrożka:
  • Dramaty: Policja (1958), Męczeństwo Piotra O’Heya (1959), Indyk (1960), Strip-tease (1961), Zabawa (1962) – parafraza Wesela Wyspiańskiego, Emigranci (1974), Kontrakt (1986)
  • Opowiadania satyryczne: Wesele w Atomicach (1959), Słoń (1957)
Mrożek jest także autorem scenariuszy filmowych: Wyspa róż (1975), Amor (1975), Powrót (1994) oraz zbiorów felietonów – Małe listy (publikowane od 1988 roku w Tygodniku Powszechnym), Dziennik powrotu (2000). Od roku 1997 jego felietony ukazują się także w Gazecie Wyborczej.
Mrożek. Jeden z najpopularniejszych polskich twórców i jeden z niewielu naprawdę znanych w świecie; jego sztuki grywane są od Kostaryki po Syberię. 

(cytaty: „Jest tylko jedna zasada: nie krępować się i robić to, na co ma się ochotę. Każdy ma prawo do własnego szczęścia.”

„(…) Forma nie zbawi świata.” )


czwartek, 15 sierpnia 2013

Olga Boznańska

Olga Boznańska (ur. 1865 w Krakowie, zm. 1940 w Paryżu) – polska malarka okresu modernizmu działająca w Monachium i Paryżu.
Córka polaka - Adama Nowiny Boznańskiego i Francuzki Eugenii Mondan. Prawdopodobnie zainteresowanie i zapał do malarstwa Boznańska odziedziczyła po matce, która interesowała się sztuką i sama rysowała.
Nauki malarstwa pobierała u wybitnych polskich rysowników i malarzy (Antoniego Piotrowskiego, Kazimierza Pochwalskiego), później zaś w prywatnych, monachijskich szkołach.
Bardzo szybko zaczęła być doceniana w środowisku artystycznym i odnosić sukcesy. Na początku w Monachium, a później w Krakowie, gdzie zadebiutowała w krakowskim Towarzystwie Sztuk Pięknych. 
Prezentowała swoje prace na wystawach w kraju, Europie i Stanach Zjednoczonych, m.in. w Berlinie (1892, 1893, 1913), Monachium (1893), Pradze, Londynie i Paryżu (1896), Carnegie Institute w Pittsburghu (1901, 1906, 1907, 1920-28), Wiedniu (1902, 1908), Amsterdamie (1912) i Wenecji (1910, 1914, 1938).
Została wielokrotnie uhonorowana nagrodami, m.in. złotym medalem na międzynarodowej wystawie w Monachium (1905), Francuską Legią Honorową (1912), Grand Prix na Wystawie Expo w Paryżu (1939) i orderem Polonia Restituta (1938).
Boznańska zadziwiała swoją dojrzałością, klarownością w poglądach i stanowczością co do technik malarskich, którymi się posługiwała.
Boznańska usamodzielniła się. Zaczęła wystawiać swe prace poza Monachium: w Warszawie, Berlinie i Wiedniu. Podróżowała, zazwyczaj w celach artystycznych. Jeździła do Wiednia gdzie w galerii cesarskiej kontemplowała z zachwytem obrazy Velazqueza. 
Jej ukochanym kolorem stał się niepozorny, wydawałoby się wręcz „bezbarwny" — szary. Całe życie zgłębiała tajemnicę szarości i znalazła w niej niesłychane bogactwo odcieni i tonów: zimnych i ciepłych, zgrzebnych i wytwornych, wyciszonych i ekspansywnych. Artystka uczestniczyła w wielu wystawach, odwiedzała wystawy innych, lecz jedynym miejscem, gdzie czuła się u siebie była jej własna pracownia.
Była portrecistką, w każdym razie to portrety przyniosły jej największą sławę. Pracowała głównie w pracowni. Częstym motywem jej obrazów są wnętrza pracowni lub widoki z okna. Z czasem coraz częściej zamiast na płótnie, malowała na lekko zagruntowanej tekturze, dzięki czemu uzyskiwała matowość, która pozwalała jej na wyrafinowane efekty kolorystyczne.












alone in four walls


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

nie znoszę budynków lekarskich

Niezdarność i zwyczajny brak szczęścia to dwa określenia wczorajszego wieczoru w pracy. Pisk, ból i rozpacz zaprowadziły mnie na pogotowie dzisiaj po południu. Udało mi się przeżyć ten trudny czas dzięki Jagódce i naszej szalonej wyprawie samochodowej do Akademii Medycznej. Dziękuję Jagódka - jesteś najlepsza! ;*
Dawno nie czułam się tak bezradna, będąc w przychodni lekarskiej.
Później zasłużona kawa dla 'dzielnego pacjenta':), akcja karnego jeżyka od Jagody dla kogoś kto nie potrafił poprawnie zaparkować i przechadzka po Wrzeszczu na miarę możliwości mojej nogi. Jak to z Jagódką - szalenie pozytywnie ! : )





start again

Swego czasu bardzo zaniedbałam tego bloga, więc od teraz postanawiam się poprawić!
Od dziś starać się będę akcentować swoje przeżycia dotyczące: dni szczęśliwie bądź nieszczęśliwie przeze mnie spędzonych, filmów, muzyki, sztuki, literatury. Jednym słowem przeżyć tych, z którymi dzieliłam się dotychczas cały czas i bardzo skromnie.

_______

Chciałabym (oczywiście za zgodą Bartka) umieścić tutaj zdjęcia oraz mini relację z niedawnej i zresztą bardzo udanej podróży do Torunia. 
Nieoczekiwany obrót wydarzeń, obopólna chęć spędzenia przyjemnie czasu poza granicami Gdańska, zasmakowania odprężenia i doznania relaksującego klimatu znad Wisły poprowadziła nas właśnie do miasta polskiego zwanego Toruniem! Miasto to jak zwykle zauroczyło mnie jego pociesznością (dla mnie osobiście jest to po prostu magiczne i śliczne miejsce!). 
Tegoroczna wyprawa różniła się nieco od poprzedniej, tej sprzed dwóch lat (?), aczkolwiek była bardzo udana, jak już wspomniałam. Prawdę mówiąc trzeba tu po pierwsze pochwalić bardzo Bartka za jego pomysł (bo dzięki niemu ta podróż), jego bezpardonową realizację i (prawie. ;p) bez zastrzeżeń organizację. 
Początek: start godzina szósta rano, kawa w termosie, dojazd na dworzec, oczekiwanie pks'a. Włączenie aparatu, pierwsze zdjęcie, dwu godzinna jazda i dotarcie do upragnionego celu. 
Ławka, zakurzenie dymu nikotynowego i wymarsz na starówkę! Wolna przechadzka po mieście i dotarcie w słoneczny poranek nad Wisłę. 
Niebiańskie, orzeźwiające słońce i świetne towarzystwo - czego chcieć więcej?
Widzieć ciągłą pocieszność i uśmiech na twarzy drugiego człowieka jest tak bezcenne, że żadne skarby świata nie są w stanie dać tyle radości 'pierwszemu' człowiekowi, który to widzi! :)
Spacer po Toruniu, obserwacja ludzi i ciekawych, nietuzinkowych miejsc, a także wylegiwanie się na trawie w cieniu drzew były po prostu niesamowite. Rozkoszne lenistwo, picie zimnego Somersby, później kawy mrożonej oraz jedzenie pysznego Sushi w restauracji chińskiej. Dobrze, że Bartek za mnie trzymał te pałeczki drewniane, bo inaczej żadnego składańca bym nie zjadła. ;< ;p  
Mina Bartka, który przygotowywał się do zjedzenia krewetek: była, jest i będzie bezcenna!! :D
Zakończenie: kupienie p i e r n i c z k ó wpowrót spóźnionym pks'em, krzyżówki, czytanie gazety, no i bardzo napięta gra w wisielca. 
Dzięki Bartek! :)