czwartek, 20 września 2012

Aimee and Jaguar


Co znaczy, jaką ją nazwać, jak ją przeżyć – miłość. Berlin, rok 1943. Stolica niezwyciężonej  III Rzeszy. Na zewnątrz jej bomby, ruiny, karabiny i gruzy. Wewnątrz zaś wykwintne trunki; wina, szampany. Salony, piękne, koronkowe suknie, czerwone usta, bujne loki  i francuskie perfumy. Wszystko co najwartościowsze i najdroższe. Szarość kontra barwność. Te dwa antagonistyczne plany przeplatają się ze sobą przez cały dwugodzinny seans.  Film Maxa Faerberboecka uhonorowany podwójnym Srebrnym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie w 1999 r. robi niewyobrażalne wrażenie. Historia, która została opowiedziana w filmie działa się naprawdę. Przeczytać o niej możemy w książce Fischera Erica o tym samym tytule ‘Aimee&Jaguar’.
Opowieść ta jest o miłości dwójki kobiet – Lilly Wust (Juliane Köhler ) i Felice Schragenheim (Maria Schrader ). Oglądamy, więc romans żydówki i żony nazistki aryjskiego pochodzenia. Sprzeczność, można powiedzieć, stała się domeną tego filmu. Felice Schragenheim, piękna i elegancka trochę to poetka, trochę dziennikarka stara się żyć własnym życiem. Zabawą i sprytem dotrwać końca wojny. Dla Lilly Wust - matki czworga dzieci priorytetem zaś jest, aby zapewnić im bezpieczne i dostatnie życie, które ciągle toczy się w ogniu maszyn i karabinów.
Ich pierwsze spotkanie ma miejsce w teatrze podczas jednego z koncertów muzyki poważnej. Lilly romansuje wtedy z oficerem SS, a Felice jest w towarzystwie jej służby – Ilse (Johanna Wokalek). Od tego momentu życie ich zmienia się diametralnie. Związek ten na przekór wszystkiemu stał się piękny i  prawdziwy. Opierał się na namiętności, wierności i lojalności. Przypomnijmy sobie; są czasy wojny gdzie panuje strach, śmierć, głód oraz liczne bombardowania . Jednakże wszystkie te czynniki nie pozwoliły na to, aby zniszczyły tak głęboką więź jaka wytworzyła się pomiędzy tymi dwoma kobietami. Potrzeba miłości jest jednak najważniejsza.  
Film zaczyna się retrospekcją – na ekranie dostrzegamy starą, siwowłosą i pomarszczoną kobietę. To Lily, która przedstawia nam swoje wspomnienia i cały jej płomienny romans. Romans, który zakończył się brutalnie. Realia systemu Gestapo nie bez przyczyny uchodzą za wynaturzone, bezwzględne i sadystyczne.  
W latach 50. Lily opowiedziała historię swojej miłości amerykańskiej dziennikarce Erice Fischer. Z tych zwierzeń powstała książka, która stała się podstawą scenariusza tego przejmującego filmu.  Tkliwa, choć trochę banalna historia. Jednak obydwie aktorki, zarówno Maria Schrader, jak i Juliane Kohler dostały zasłużenie wyróżnienia na festiwalu w Berlinie. Muzyka skomponowana przez Jana Kaczmarka , jak i gra aktorska oraz klimat filmu urzekł mnie dogłębnie. Film godny polecenia – dlatego kawa albo herbata w łapki i do roboty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz