sobota, 3 listopada 2012

Pc drama

Jak to w życiu bywa, trzeba się rozwijać i dawać kolejom losu szanse do tego, aby niósł umysł nasz tam gdzie wyżyny cywilizacji nieść powinny. Tym oto sposobem ukulturalnianie się jest tu jak najbardziej wskazane. Dlatego uwaga państwo mili - wszelakie wernisarze, spektakle, koncerty i projekcje filmowe są teraz priorytetem. Łączymy dobre z pożytecznym. W związku z całą akcją ostatnimi czasy szukam na spontanie jakiś ciekawych aranżacji artystycznych. Wynalazłam Pc Drama w żaku. Jest to performatywne czytanie najnowszych dzieł współczesnych przez znanych artystów. Lektura ta odbywa się przy wizualizacji i dźwięku. Granice teatru to granice słowa. Tam, gdzie kończy się słowo, tam nie ma już teatru. Program ściśle określa misję artystyczną do obszaru poszukiwań - od estetycznych, przez antropologiczne, po literackie czy społeczne.
Sztuka, na której byłam zwała się "Czarny Kucyk i Spotkanie reż. Jarosław Banaszek".
Reżyser połączył dwa krótkie teksty dramatu współczesnego Davida Mameta; "Czarny kucyk" i "Spotkanie". 
Reżyser o tekstach: „Czarny Kucyk” i „Spotkanie” to dwie krótkie sztuki Dawida Mameta, jednego z najwybitniejszych współczesnych amerykańskich dramaturgów, scenarzystów i reżyserów. Miniaturka „Czarny kucyk” opowiada o wieczorze, który Ojciec i Córka spędzają razem, opowiadając baśń, wspólnie tworząc jej treść. Tak naprawdę jednak jest to ostatnie pożegnanie mężczyzny z rodziną, którą postanowił na zawsze opuścić. Fabuła „Spotkania”  to spotkanie ojca  – Berniego i jego dorosłej córki Carole, którzy nie widzieli się od ponad dwudziestu lat. Ta, chwilami pozornie banalna, rozmowa, staje się próbą porozumienia, tytułowego spotkania dwójki ludzi, którzy potrzebują bliskości, jakiej pozbawił ich los. Jest próbą rozliczenia alkoholika ze swoją chorobą i rozliczenia córki ze swoim życiem, przez tę chorobę naznaczoną. Jak każde dzieło Mameta – „Spotkanie” stanowi przykład najwyższej próby dialogu, opartego na podtekście i niedopowiedzeniach, z dużą dozą czarnego humoru. Postaci są do bólu prawdziwe i wzruszające. Diagnoza nieoczywista, pozbawiona dydaktyzmu. Widz pozostaje z pytaniami. Czy uda im się naprawdę spotkać, porozumieć? Czy można wybaczyć dwadzieścia lat samotności?
Po sztuce znalazł się czas na lampkę czerwonego wina, a później na rozmowę z aktorami i reżyserem. Ukulturalniony wieczór dodatkowo umilony został przez doborowe towarzystwo. 
Trochę refleksji, trochę nowości
(na zdjęciu Mirosław Zbrojewicz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz